Historia mieszkania Gosi i Roberta jest bardzo niestandardowa. Planowali remont innego, które znajduje się na parterze starej kamienicy, tuż obok przystanku tramwajowego, ale przez kilka zbiegów okoliczności mieszkają teraz z bloku z lat ’60, który mieści się nieopodal łódzkiej Manufaktury.
„Wcześniej mieszkaliśmy w starej kamienicy i to tam planowaliśmy urządzić wnętrza na nowo. Jednakże kiedy już powstał projekt, raz po raz coś się działo. A to rura pękła, a to pożar u sąsiada. Czy to były znaki aby nie robić tam metamorfozy? Ja myślę że tak. Obecne mieszkanie otrzymałam z przesiedlenia od Urzędu Miasta. W miejscu gdzie kiedyś mieszkałam powstał hotel. Po kilku obserwacjach tego co dzieje się w naszym mieszkaniu w kamienicy Robert podjął decyzję o przeniesieniu.”
Para zdecydowała się na skorzystanie z pomocy projektantki, która doradzała im w kluczowych kwestiach, ale bardzo ważne było dla nich także słuchanie własnej intuicji.
„Czy potrzebowałam Pani Eweliny? Bardzo! Przygotowała projekt dla ekipy remontowej, a w miedzyczasie okazało się także, że jest ciepłą, cudowną osobą, która podpowiedziała nam wiele ciekawych rozwiązań np. jak zrobić szafkę na buty w przedpokoju a zarazem schować licznik gazowy oraz jakich materiałów użyć, żeby wyglądało to dobrze. Na początku nie zgadzałam się z jej wszystkimi propozycjami np. kolorami ścian w kolorze „beżowy pled”, ale jej zaufałam i teraz jestem bardzo zadowolona z efektu”
Dla pary bardzo ważna była funkcjonalność i ciepło we wnętrzach. Wiedzieli, że przeważać w nich będą drewno i biel, a dodatki wybiorą na końcu. Chcieli przytulnego wnętrza, prostego i bez zbędnych udziwnień – takiego z duszą. Ekipa remontowa pracowała bardzo dobrze, ale nie obyło się bez wpadek.
„W przedpokoju wyburzaliśmy ścianę, która miała być przesunięta o pół metra. Ekipa ją zburzyła i postawiła dokładnie w tym samym miejscu”
Gosia i Robert mieli wiele obaw, czy uda im się funkcjonalnie zagospodarować niecałe 40 m2. Zastanawiali się czy łazienka nie będzie za mała, jak w tak niewielkim mieszkaniu będzie wyglądał duży stół i gdzie ustawić pralkę i suszarkę. Na szczęście dzięki pomocy architekta i intuicji, wszystko się udało.
„W przedpokoju mamy szafę w której wszystko jest estetycznie schowane. Jest miejsce na żelazko, rurę od odkurzacza, odkurzacz, deskę do prasowania, mopa i wiadro. W drugiej jej połowie są półki, kosz oraz drążek na powieszenie ubrań.”
Po wszystkich decyzjach związanych z funcjonalnością mieszkania przyszedł czas na dodatki.
„Zasłony i poduchy to wybór intuicyjny. Kolor niebieski był odważnym krokiem ale zaryzykowałam i okazał się strzałem w 10. Białe dzbanuszki zobaczyłam w zaprzyjaźnionej restauracji i jeszcze tego samego dnia pojechałam po nie do sklepu. Biegałam po mieszkaniu i układałam. Tak nie, a tak dobrze?”
„Mały pokój to królestwo naszego syna Bartka. Na którejś ze stron internetowch zobaczyłam inspiracje z tapetą w kratę. Poczułam to i syn także. Miodowe zasłony wybrałam aby ożywić pokój. Wszyscy byli zadowoleni”
Gosia i Robert wiele rzeczy robili w mieszkaniu sami.
„Mój mąż składał wszystkie meble, przycinał je i robił to po raz pierwszy. Z szafek kuchennych powstały dwie szafy oraz szafka na buty. W taki oto sposób wszystko tworzy spojną całość. Dzięki podpowiedzi Eweliny w łazience powstały dwie szafki, które zakrywają liczniki na wodę. Kupiliśmy je w Ikei, Robert je przyciął i zamontował. Pralka i suszarka stanęły we wnęce w pokoju syna”
„Decyzja o zmianie mieszkania była słuszna i to jest najważniejsze. Mam tutaj ciszę i spokój, piękne kasztanowce i szelest świerszczy”
Bardzo gratulujemy Gosi, Robertowi i Bartkowi odwagi, która doprowadziła do tego, że mogą się teraz cieszyć tak urokliwym mieszkaniem, w którym są bardzo szczęśliwi. Oby więcej takich historii!
bardzo fajne mieszkanie 😉