Moje mieszkanie: malujemy szarą szafę

Muszę przyznać, że zmiany w moim mieszkaniu wymknęły mi się trochę spod kontroli. Plan był taki – malowanie i kilka dodatkowych płytek w kuchni, a skończyło się na wymianie części mebli, nowej tapecie i całkiej odmienionej szafie i to właśnie ona będzie bohaterką dzisiejszego wpisu.

Nigdy szczególnie jej nie lubiłam. Marzyła mi się niewielka, klasyczna, najlepiej z pchlego targu, a skończyło się na trzymetrowej z drzwiami przesuwnymi. Wybór ten wyniknął oczywiście z kwestii praktycznych. Mieszkanie jest niewielkie i wnęka w której znajduje się teraz szafa była właściwie jedynym miejscem, w którym mogłam ją umieścić i zaplanować tak, żeby zmieściły się w niej nie tylko ubrania, ale i wszystkie rzeczy dodatkowe takie jak pościele, walizki, odkurzacz, deska do prasowania i wiele przedmiotów niezbędnych do wykonywania prac DIY.

Szafa przed

Z miłości do szarości zdecydowałam, że szafa będzie właśnie w tym odcieniu. Ze swojego wyboru długo byłam bardzo zadowolona, ale podczas wyboru nowego koloru do sypialni uznałam, że zupełnie nie będzie pasował do nowej koncepcji. Na ścianach pojawiła się butelkowa zieleń, zdecydowałam więc, że szafę należy rozjaśnić.

Szafa po

Padło na klasyczną biel. Muszę niestety przyznać, że malowanie było koszmarem 🙂 Szafa przyjęła 3, a w niektórych miejscach nawet 4 warstwy farby i wyglądała dobrze, ale nie bardzo dobrze. Myślałam długo o tym, co zrobić, by chociaż trochę sprawiała wrażanie bardziej eleganckiej i takiej z drzwiami otwieranymi klasycznie, a nie przesuwnymi. Wymyśliłam ramki, które zostały wykonane ze zwykłych styropianowych listewek, a aluminowe listwy wykończeniowe zastąpiłam kątownikami PCV, które znalazłam na dziale drewno w markecie budowlanym. Ten wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Szafa wygląda elegancko i nieprzeciętnie, a mi dużo przyjemniej się na nią patrzy. Komponuje się też pięknie z kolorem ścian i moją ukochaną tapetą w jelonki.

Dajcie koniecznie znać co myślicie o tej metamorfozie 🙂