Moje mieszkanie ma 36 m, więc nie jest to apartament z sześcioma sypialniami i czterema łazienkami, ale mam wrażenie, że udało mi się urządzić je na tyle ergonomicznie, że bez problemu mogłoby w nim mieszkać nawet kilka osób, ale jak każdy, przy urządzaniu swojego pierwszego M nie wystrzegłam się błędów aranżacyjnych. Jednym z nich była mała ilość blatu roboczego w kuchni. Mało gotowałam więc wydawało mi się, że na tamten czas 45 cm przestrzeni roboczej między zlewem a płytą indukcyjną to aż nadto 🙂 Wymysliłam sobie, że jako dodatkową przestrzeń do pracy potraktuję parapet, na którym położyłam blat; i może to rozwiązanie miałoby rację bytu gdyby nie fakt, że zaczęły się na nim pojawiać coraz to nowe przedmioty – czajnik, toster, filiżanki, miska na owoce – na krojenie warzyw zwyczajnie nie było już miejsca. Swoją drogą blat ten miał też służyć jako miejsce do spożywania posiłków ale wyszło jak wyszło 🙂 W związku z tym nie miałam ani miejsca na przygotowywanie potraw, ani stołu przy którym można byłoby je zjeść.
Kuchnia bez półwyspu
Półwysep w kuchni – mebel wielofunkcyjny
Myślałam co zrobić i w końcu wymyśliłam… półwysep! Mały prostokątny mebel, który sprawdzi się jako blat roboczy i stół. Jako, że mieszkanie nie jest duże, jego rozmiary też musiały być ograniczone. Finalnie mebel ma 56 cm szerokości i 87 cm długości. Taka wielkość w zupełności wystarcza do tego by przygotować przy nim posiłek i by dwie osoby mogły go swobodnie zjeść.
Korzystając z okazji, że tworzył go nieoceniony Pan Darek, który potrafi wszystko, półwysep wyposażyłam też w dodatkowe półki, które okazały się niezwykle przydatne.
Koszt mebla to około 500 zł, a na jego cenę składa się głównie cena blatu.
Półwysep bardzo ułatwił mi moje funkcjonowanie w kuchni i szczerze mówiąc nie wiem jak radziłam sobie wcześniej bez niego!
A Wy? Jakie macie triki na zagospodarowanie przestrzeni w małej kuchni?
Super pomysł z tym półwyspem. Nie dość, że masz funkcjonalny stolik, to jeszcze możesz na dole schować sporo rzeczy 🙂